Uzdatnianie i dystrybucja wody

Krótka historia jakości wody pitnej

PAWEŁ CIEŚLAR Dodany dnia: 12 września 2022 08:14

https://wodociagowiec.pl/media/uploads/2022/06/09/logo-blog-swiat-wody.png

Image placeholder

Felieton Pawła Cieślara: krótka historia jakości wody do picia

 

Każdy z nas ma nieco inne wyobrażenia na temat jakości wody przeznaczonej do spożycia. Oczywiście w tym ogólnym kontekście wszyscy zgadzamy się ze stwierdzeniem, że woda dobrej jakości: jest „na oko” przejrzysta, nie śmierdzi („na nos”), dobrze smakuje (są tacy, co twierdzą, że w ogóle nie ma smaku) i nikomu nie zaszkodzi (sensacje żołądkowe i te sprawy, albo może raczej ich brak).

https://i0.wp.com/swiatwody.blog/wp-content/uploads/2022/09/20220902_203745.jpg?fit=816%2C459&ssl=1

To są oczywiste i bezdyskusyjne kwestie, jednak – technicznie rzecz biorąc – jakość wody można opisać konkretnymi parametrami, które z kolei zdefiniowane są w odpowiednich aktach prawnych dedykowanych temu zagadnieniu. Ponadto, jak można się domyślić, wymagania te zmieniają się w czasie (postęp nauki, rozwój metod badawczych, przyrost wiedzy) i starsze wymagania zostają zastępowane nowszymi. Jeśli ktoś jest zainteresowany tym, jak te zmiany wymagań kształtowały się w przeszłości w naszych krajowych aktach prawnych – zapraszam do lektury dzisiejszego tekstu. Jednak nie będzie to wpis zbyt drobiazgowy, możliwe że gdzieniegdzie może nawet trochę lakoniczny. Po prostu zależało mi, aby był on w miarę możliwości dobrze przyswajalny dla osób, które tymi tematami nie zajmują się na co dzień. Tyle w ramach wstępu, a teraz rozwinięcie:

Wszystko zaczęło się w 1933 roku (czekaj, nie, w 1919, chociaż chyba jednak w 1928)

https://i0.wp.com/swiatwody.blog/wp-content/uploads/2022/09/front2.jpg?resize=616%2C282&ssl=1

19 lipca 1919 roku ukazała się: Zasadnicza ustawa sanitarna, a 16 marca 1928 roku – Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o zaopatrywaniu ludności w wodę. Te akty prawne doprowadziły do ukazania się pierwszego w naszym kraju rozporządzenia w sprawie jakości wody do spożycia. Cóż można powiedzieć o tym dokumencie? Z pewnością był kamieniem milowym, albo raczej węgielnym, bo przecież pierwszym oficjalnym dokumentem regulującym to zagadnienie w niepodległej – pozaborczej rzeczywistości. Z drugiej strony był to bardzo zwięzły akt prawny, być może dostosowany do ówczesnych realiów, a być może także uwzgledniający ówczesny stan wiedzy na temat jakości wody. W myśl rozporządzenia wymagania były zdefiniowane osobno dla wód pochodzących z płytkich studni i dla wód ze studni głębokich i wodociągów. Akt ten normował jakość wody pod kątem dziewięciu parametrów: E. coli (bakteria okrężnicy), bakterii heterotroficznych (liczba bakterii na żelatynie przy temperaturze 20 stopni po 48 godzinach), żelaza, manganu, chlorków, siarczanów, azotanów, suchej pozostałości, twardości oraz niejako dla pięciu kolejnych: mętności, barwy, zapachu, arsenu i metali ciężkich. Dlaczego „niejako”? Ponieważ według tego rozporządzenia woda: „powinna być: przezroczysta, bezbarwna, bez zapachu, nie może zawierać arsenu oraz związków metali ciężkich”. Niby jasne, ale jednak mało precyzyjne. Zresztą jeśli chodzi o: żelazo, mangan, chlorki, siarczany i azotany, to sprawa była jeszcze bardziej niejednoznaczna, ze względu na niefortunny zapis: „ponadto w zasadzie woda nie powinna zawierać”. W zasadzie, czyli jak? Ale, żeby nie było tylko pastwienia się nad tym naszym pierwszym rozporządzeniem, w ramach puenty zacytuję piękne hasło stamtąd. Ono zawsze przydaje mi wielu pozytywnych, sentymentalnych doznań:

https://i0.wp.com/swiatwody.blog/wp-content/uploads/2022/09/front3.jpg?resize=616%2C185&ssl=1

 

Lata 60-te. Hippisów poprzedzały zmiany wymagań dla jakości wody.

Dnia 16 listopada 1961 roku ukazało się Rozporządzenie ministra zdrowia i opieki społecznej w sprawie warunków, jakim powinna odpowiadać woda do picia i potrzeb gospodarczych. Był to akt wykonawczy do Ustawy o zaopatrywaniu ludności w wodę z roku poprzedniego. W myśl tego rozporządzenia rozróżniano wodociągi zaopatrujące więcej niż 50 tys. mieszkańców, od tych dostarczających wodę mniejszym miejscowościom oraz źródła zaopatrzenia dla pojedynczych gospodarstw. Oczywiście, tekst był już bardziej konkretny i precyzyjny, niż jego poprzednik, choć ciekawostką może być fakt, że jest to jedyne rozporządzenie w naszej historii, które nie wspomina o wymaganiach w stosunku do parametru E. coli w wodzie (ani o bakteriach grupy coli typu fekalnego, ani o żadnych innych bakteryjach okrężnicy). Jest tam mowa tylko o wskaźnikach/mianach bakterii coli i tyle. Akt prawny nie wspomina również nic na temat azotanów, co również jest bardzo nietypowe. Po raz pierwszy pojawiają się za to konkretne wartości dopuszczalne dla takich parametrów jak: arsen, cynk, miedź, ołów czy fluorki. Został również określony przedział dopuszczalny dla odczynu (pH) i wymagania co do: barwy i mętności. „Podkręcono”, a w zasadzie poluzowano wartość dopuszczalną dla siarczanów (ze 100 na 150 mg/l). Po raz pierwszy i na wiele następnych lat pojawia się trzystopniowa skala zapachu, zdefiniowany jest również dosyć precyzyjnie dopuszczalny poziom chloru w wodzie. Rozporządzenie wspomina również o wymaganiach w stosunku do promieniotwórczości wody oraz o fenolach. Natomiast po raz ostatni wyartykułowano wymagania dla suchej pozostałości, żadne z kolejnych rozporządzeń nie będzie już o niej wspominać. W każdym razie, nie w kontekście wody do picia.

1977. Fluorkowanie, pestycydy i utożsamianie wodociągów z przesadnym chlorowaniem…

Nowe rozporządzenie z dnia 31 maja 1977 roku (również) ministra zdrowia i opieki społecznej, o praktycznie takiej samej nazwie jak poprzednik, niby w wielu miejscach kontynuuje zasady określone w 1961 roku, ale też wprowadza trochę nowości. Po pierwsze jest aktem wykonawczym do ustawy Prawo Wodne z 1974 roku. Taki stan rzeczy będzie trwał do 2002 roku, od kiedy rozporządzenia zaczną podlegać już Ustawie o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę.

https://i0.wp.com/swiatwody.blog/wp-content/uploads/2022/09/rozp-1977.jpg?resize=616%2C228&ssl=1

Pierwszy raz w naszej historii zaczęto normować takie parametry jak: bar, ekstrakt chloroformowy (taki wstęp do „właściwego” chloroformu), chloraminy, chrom, cyjanki, heksachlorobenzen, kadm, rtęć, selen, srebro, jon amonowy, substancje rozpuszczone i substancje powierzchniowo czynne. Taki wysyp nowości był odzwierciedleniem czasów, ponieważ intensywna industrializacja i ogólnie presja antropogeniczna na środowisko wpływały niebagatelnie, również na jakość wód. Istotnym czynnikiem były coraz powszechniejsze w produkcji i stosowaniu – pestycydy, co również znalazło odzwierciedlenie w treści tego rozporządzenia. Moim skromnym zdaniem, był to jedyny (jak do tej pory) akt prawny, który „poradził sobie” z tą trudną kwestią. Potem zaczął już narastać chaos i coraz większe niedopowiedzenia. W kontekście pestycydów: rozporządzenie określało dopuszczalne poziomy dla następujących substancji czynnych: DDT, 2,4D, dichlorfosu, foschloru, lindanu, malationu, motoksychloru, metyloparationu i toksafenu. Niestety akt ten wywołał również pewne złe emocje i to na wiele lat. Chodzi o „nieszczęsne” minimalne stężenie chloru na końcówkach sieci wynoszące 0,05 mg/l. W praktyce sprowadzało się to do „mocnego chloru na wyjściu ze stacji”, mimo iż był on tam też de facto normowany, czyli jedno wymaganie przeczyło drugiemu. Kolejną „super-ciekawostką” było wymaganie fluorkowania wody – taki był trend – dlatego tez pozwolę sobie z tej okazji wkleić coś na ten temat w ramach złotej myśli. Następna ciekawostka – rozporządzenie wspominało o dopuszczalnej wartości dla ozonu w wodzie. Kolejna wzmianka na ten temat pojawi się dopiero za 30 lat w rozporządzeniu z 2007 roku. Co jeszcze warto dodać – a no pewnie to, że ze względu na realia – zliberalizowano pewne wymagania, jak choćby żelazo (z 0,3 na 0,5 mg/l), siarczany (ze 150 na 200), chlorki (z 250 na 300) i mętność (z 3 na 5). Podjęto również kwestię fenoli i chlorowanych benzenów. Jakie czasy, takie rzeczy …w wodzie.

https://i0.wp.com/swiatwody.blog/wp-content/uploads/2022/09/20220902_203846.jpg?resize=616%2C346&ssl=1

 

1990. Trzynaście lat minęło jak jeden dzień. Niby tylko nowelizacja, ale…

Nawet jeśli to zaczyna być nudne, to nie mogę o tym nie napisać: Po raz pierwszy ustalono wartości dopuszczalne dla: benzenu, benzo(a)pirenu, chlorobenzenu, 1,2-dichloroetanu, formaldehydu, heptachloru, niklu, tetrachlorometanu, trichloro- i tetrachloroetenu, glinu i sodu, czyli mówiąc krótko – organika w lekkim metalowym sosie. Podniesiono próg dla substancji rozpuszczonych z 600 na 800 mg/l i była to ostatnia wzmianka w rozporządzeniach dotycząca tego parametru. Potem w kontekście tego szermować się będzie wymaganiami odnośnie przewodności wody. Pięciokrotnie obniżono wartości dopuszczalne dla selenu, dwukrotnie dla ołowiu i dziesięciokrotnie dla kadmu. Z pestycydów „wywalono”: dichlorfos, foschlor, malation, toksafen i metyloparation. Poluzowano wymagania dla chromu (jedyny raz w historii jego stężenie mogło sięgać 100 µg/l oraz dla cyjanków. Oczywiście mógłbym tak jeszcze długo (przynudzać), ale może w tym miejscu postawię kropkę. Chociaż nie – muszę jeszcze o tym wspomnieć – jedyny raz w historii rozporządzenie wspomina o siarkowodorze. Co prawda nie podaje wartości granicznych stricte, ale takie mówiące o tym, że zapach siarkowodoru ma być w wodzie niewyczuwalny. Mówiąc prościej: woda może mieć troszkę siarkowodoru, ale nie tyle, aby nie waliło zgniłymi jajami. To może jeszcze złota myśl z 1990 roku…

https://i0.wp.com/swiatwody.blog/wp-content/uploads/2022/09/1990.jpg?resize=616%2C103&ssl=1

…i przechodzę szybciutko do następnego rozporządzenia, bo troszkę ich jeszcze zostało do omówienia…

2000

PCB, styren, ksyleny, toluen, THMy i mocne przyspieszenie w częstotliwości nowych rozporządzeń.

https://i0.wp.com/swiatwody.blog/wp-content/uploads/2022/09/2000-1.jpg?resize=587%2C284&ssl=1

Jak by na to nie patrzeć – rozporządzenie w sprawie jakości wody z roku 2000 jest (było) pod wieloma względami wyjątkowe. Był to ostatni tego typu akt prawny, który dotyczył jednocześnie wody do picia i kąpielisk. Wypowiadał się również bardziej szczegółowo na temat roli inspekcji sanitarnej w badaniach jakości wody. Tak jak wspomniano w podtytule – od tego momentu następuje przyspieszenie – kolejne rozporządzenia (lub nowelizacje) ukazywały się kolejno w: 2002, 2007, 2010, 2015, 2017 i 2023. Aaa – to ostatnie z 2023 roku, w momencie powstawania tego tekstu, musi być jeszcze w czasie przyszłym. Wracając do rozporządzenia z 2000 roku: Jest to najbardziej wyróżniający się akt prawny jeśli chodzi o jednorazowe akcje, czyli normowanie stężeń takich substancji, które ani wcześniej, ani potem nie były wspominane, jak choćby: akrylonitryl, kwas chlorooctowy (no dobra – pojawi się jako składowa HAA, ale jeszcze formalnie się nie pojawił), dichlorometan, tlenek etylenu, ksyleny, styren, PCB, trichloroetan i tetrachloroetn (nie mylić z: trichloro- i tetrachloroetenem), toluen, no i (co warte podkreślenia) fosforany.

2002. NTU, smak akceptowalny, wiedźmin koralu – przepraszam – wodzian chloralu i koniec epoki detergentów

Największa zmiana, z punktu widzenia technologa wody – zmiana jakościowa w monitoringu mętności. Od tego czasu miarą mętności na wieki wieków zostaje nefelometryczna jednostka mętności, skrótowo i z angielska: NTU. Czy poza tym były jeszcze jakieś rewolucje? No troszkę tak: To rozporządzenie jako ostatnie wypowiada się na temat dopuszczalnych wartości detergentów w wodzie przeznaczonej do spożycia. Ponadto po raz pierwszy nie wymaga monitorowania stężenia cynku. Pojawia się natomiast konieczność monitorowania, w szczególnych przypadkach, jakości wody pod katem chlorynów i chloranów, a skoro już jesteśmy przy ubocznych produktach dezynfekcji – rozporządzenie z 2002 roku było jedynym, jak do tej pory, które wymagało badania wody pod kątem Trichloroaldehydu octowego czyli bardziej kolokwialnie i śmiesznie – wodzianu chloralu. Poza tym po raz pierwszy wspomniano o dawce promieniowania i trycie w wodzie oraz prawnie usankcjonowano smak wody – a dokładniej zapisano, że jej smak ma być (uwaga) – akceptowalny. Aaa, byłbym zapomniał: W 2002 weszły do obiegu i bardzo mocno się zakorzeniły takie hasła jak monitoring kontrolny i przeglądowy. Do dziś ciężko je wyrugować z życia, zastępując jakimiś PGA i PGB… Rozporządzenie również jeszcze więcej zaczęło mówić na temat roli Inspekcji Sanitarnej.

https://i0.wp.com/swiatwody.blog/wp-content/uploads/2022/09/2002.jpg?resize=610%2C155&ssl=1

 

2007. Rozrzedzanie wartości akredytacji poprzez zatwierdzanie systemów jakości prowadzonych badań

W 2007 roku weszło to i owo, a raczej tylko OWO (ogólny węgiel organiczny). Powtórnie zaczęto mówić o ozonie, na ciepłej wodzie zaczęto badać Legionellę, a badania rozdzielono mniej więcej po równo między Inspekcją Sanitarną, a wodociągami. Nastąpiło lawinowe wdrażanie systemów jakości w laboratoriach, ponieważ laboratoria inne niż „sanepidowskie”, aby mogły badać wodę, a ich wyniki być uznawane, musiały zdobyć zatwierdzenie systemu jakości prowadzonych badań, o które od tej pory należy starać się co roku. Będzie się to wiązało z koniecznością udowodnienia zgodności funkcjonowania laboratoriów z normą ISO 17025, czyli wdrożeniem quasi_akredytacji. Co mam na myśli? Chodzi o to, że laboratoria akredytowane pod kątem tej normy w PCA i tak muszą starać się o rokroczne zatwierdzanie przez Inspekcję Sanitarną, czyli niejako drugi raz udawadniać to samo, tylko przed innym gremium, a te podmioty, które nie mają akredytacji, w zasadzie i tak muszą pracować jakby ją miały…

 

2010 Czy coś się zmieniło ?

W tym roku weszła nieznaczna nowelizacja. Czy coś się zmieniło? Hmm… A tak, wyleciała konieczność badania wody pod kątem ogólnej liczby mikroorganizmów w 36 stopniach po 48 godzinach, który to parametr zdegradowano do jakichś tam wód wprowadzanych do jednostkowych opakowań i transportowanych w cysternach. Czyli mówiąc krótko – parametr ten wypadł z mainstreamu wymagań dla wody do spożycia. Mówiąc szczerze nic więcej z tamtego rozporządzenia nie pamiętam. Możliwe, że byłem zajęty innymi sprawami, jak choćby krótką emigracją zarobkową do Skandynawii. Jednak jak by to powiedzieć, nie była to praca w branży… Tyle prywaty, wracamy do właściwego wątku, bo już najwyższa pora wspomnieć o tym co nastąpiło pięć lat później.

https://i0.wp.com/swiatwody.blog/wp-content/uploads/2022/09/20220902_204340.jpg?resize=616%2C347&ssl=1

 

Radioaktywny rok 2015

Rozporządzenie, które weszło w tym roku, zapisało się na kartach historii jako akt prawny mówiący wiele na temat wymagań związanych z promieniotwórczością, czyli mówiąc bardziej prawidłowo: wymagań radiologicznych jakim powinna odpowiadać woda do picia. Do dziś mniejsze wodociągi i inne podmioty korzystające ze swoich ujęć wody łapią się za głowę, a przede wszystkim za portfele na samą myśl o tych wymaganiach. Co ciekawe – na wyniki badań pod kątem tych parametrów nierzadko czekało się ponad pół roku! I znów mam nieodparte wrażenie, że wiele się oprócz tego nie zmieniło. W każdym razie w kontekście wymagań jakościowych stawianych wodzie do spożycia, póki co wieje nudą.

 

Współczesność, czyli 2017

Rozporządzenie z 2017 roku nadal obowiązuje i mniej więcej wiadomo co w nim się znajduje. Z punktu widzenia wymagań jakościowych, nadal podtrzymuję tezę, że ciągle wieje nudą. No dobrze: Jest coś praktycznego – w końcu poluzowano wymagania odnośnie grupy coli. Od tego momentu dopuszcza się 10 sztuk tzn. jednostek tworzących kolonie w 100 ml próbki wody pod warunkiem, że w wodzie nie stwierdzono E. coli i enterokoków. Co jeszcze – dopuszcza się w wodzie mniej magnezu, a poza tym naprawdę nic się nie dzieje. No dla niektórych najważniejszą zmianą jest nomenklatura, czyli Parametry grupy A, zamiast monitoringu kontrolnego i Parametry grupy B, zamiast monitoringu przeglądowego. A właśnie, skoro już jesteśmy w tych tematach – jest zmiana! Jon amonowy i clostridia wyleciały już chyba na stałe z monitoringu kontrolnego, tfu, kurczę co ja mówię z parametrów grupy A! No i wprowadzono pewne elementy analizy ryzyka, czyli można za pomocą tych narzędzi wnioskować o poluzowanie lub zaostrzenie badań. Konkretnie chodzi o częstotliwość pobierania próbek i zakres parametrów. A za sześć lat nadejdzie nowe…

 

2023 – co przyniesie przyszłość

Efekty nowej dyrektywy w sprawie jakości wody, to znaczy – ostateczny termin dostosowania naszego prawa do wymagań dyrektywy, czyli implementacja, a w niej: Konieczność monitorowania PFASów, kwasów HAA, mikrocystyny (wody powierzchniowe), bisfenolu A i colifagów somatycznych. Ponadto dyrektywa planuje 2krotne zaostrzenie wymagań dla chromu i ołowiu, czyli docelowo ma być wartość parametryczna ustawiona na: 50 (Cr) i 5 (Pb) µg/dm3. No i jeszcze coś, co przyprawia o dreszcze – czyli tak zwany monitoring operacyjny, a w nim dopuszczalna wartość mętności na wyjściach ze stacji uzdatniania wody dopuszczona maksymalnie do poziomu 0,3 NTU ! No będzie też liberalizacja dla antymonu, boru i selenu. Myślę, że na temat tej dyrektywy napiszę więcej w 2023 roku.

Paweł Cieślar

Świat Wody

 

Chcesz częściej nas odwiedzać?

Subskrybuj Wodociągowca!

PAWEŁ CIEŚLAR Dodany dnia: 12 września 2022 08:14
  • Komentarze (0)
    Image placeholder

    Podobne artykuły

    Zobacz inne artykuły z tej kategorii.

    Haker zatruł wodę w wodo…

    Bezprecedensowa historia z Florydy

    Pięć kilometrów kanaliza…

    W Rzeszowie ruszyła wielka budowa

    Funkcja OCR w ZSI UNISOFT

    Rozwiązanie, które usprawni pracę w Twojej Firmie

    Nagrodzeni za rozwój gos…

    MPWiK Wrocław z „Dolnośląskim Gryfem”