W dniu wczorajszym na zaproszenie PSL Koalicji Polskiej w Sejmie RP pojawili się wodociągowcy z całej Polski, reprezentujący wszystkie branżowe Stowarzyszenia Wodociagowo – Kanalizacyjne oraz Izbę Gospodarczą Wodociągi Polskie, aby zabrać głos w debacie o kryzysie w branży wodociągowo kanalizacyjnej spowodowanym brakiem możliwości przenoszenia kosztów działalności przedsiębiorstw do taryf za zbiorowe zaopatrzenie w wodę i zbiorowe odprowadzanie ścieków, w kontekście zachowania ciągłości dostaw wody i odbioru ścieków na terenie Kraju.
Gospodarzami debaty byli posłowie Panowie Marek Sawicki, Jarosław Rzepa oraz Pani Poseł Urszula Pasławska.
Na zdjęciu od lewej: Urszula Pasławska – Poseł na Sejm RP, Marek Sawicki – Poseł na Sejm RP, Damian Simiński – Wodociagowiec.pl
Na debatę nie przybyli zaproszeni na nią Wiceminister Marek Gróbarczyk oraz Zarząd PGW Wody Polskie, którzy oddelegowali w swoim imieniu odpowiednio Panią Małgorzatę Bogucką Szymańską, Zastępcę Dyrektora w Departamencie Gospodarki Wodnej i Żeglugi Śródlądowej w Ministerstwie Infrastruktury oraz Panią Joannę Kidzińską, Dyrektora Departamentu Gospodarki Wodno – Ściekowej Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej w Państwowym Gospodarstwie Wodnym Wody Polskie.
Stanowisko Ministerstwa i Wód Polskich w sprawie taryf było jednak wszystkim znane, gdyż dzień wcześniej Minister Gróbarczyk z Wiceprezesem Wód Polskich, Panem Pawłem Rusieckim zorganizowali konferencję prasową na której zdecydowanie stwierdzili, że Wody Polskie podwyżką cen wody mówią stanowcze NIE.
- Jako rząd nie możemy dopuścić do podwyżek cen za media, jeśli nie są one niezbędne. Dzięki rządowemu wsparciu dla samorządów, stawki opłat nie powinny wzrosnąć. Samorządy powinny stosować dopłaty lub bilansować rosnące koszty, aby pozostawić ceny wody i ścieków na obecnym poziomie. Zahamowanie wzrostu cen pozwoli ograniczyć inflację i pomoże mieszkańcom. To ważne, gdyż woda jest powszechnym dobrem, które nie powinno być drogie dla zwykłych ludzi – powiedział Marek Gróbarczyk.
Tym samym Pan Minister wskazał, iż to lokalne samorządy powinny wziąć na siebie ciężar inflacji, rosnących kosztów gazu, energii elektrycznej, paliw, kosztów finansowych – odsetek od kredytów i leasingów.
Takie stanowisko Pana Wiceministra Infrastruktury i Pana Wiceprezesa Wód Polskich wywołały w przedstawicielach branży olbrzymie rozczarowanie. Wodociągowcy nie ukrywają olbrzymiego zawodu, a wręcz niedowierzają temu, co usłyszeli i przeczytali.
„Izba Gospodarcza Wodociągi Polskie, w imieniu branży wodociągowej od wielu miesięcy prowadzi rozmowy z Ministerstwem Infrastruktury reprezentowanym przez Wiceministra Gróbarczyka, jak również z Państwowym Gospodarstwem Wodnym Wody Polskie. W efekcie, 19 lipca bieżącego roku podczas Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego istotne deklaracje padły z ust Pana Ministra Gróbarczyka, który stwierdził, iż od 1 września rozpoczniemy nowy okres taryfikacji dotyczący opłat za wodę i ścieki. Do wczoraj deklaracja ta wydawała się być aktualną, wczoraj jednak na konferencji prasowej, Pan Minister Gróbarczyk i Wiceprezes Wód Polskich oświadczyli, iż podwyżek taryf nie będzie, gdyż Państwowe Gospodarstwo Wody Polskie nie będą procedowały wniosków taryfowych składanych przez przedsiębiorstwa, a jeśli je nawet będą procedowały, to po prostu będą je odrzucały. Uznano także, że dopłaty do ceny wody winny dokonywać lokalne samorządy, dla których, jak wszystkim wiadomo, zbiorowe zaopatrzenie w wodę i zbiorowe odprowadzanie ścieków ustawowo zapisane jest jako zadanie własne gminy. Tak więc od wczoraj branża stanęła przed naprawdę trudnymi wyzwaniami, bowiem jeżeli w najbliższym czasie wnioski taryfowe składane przez przedsiębiorstwa nie uzyskają uznania i akceptacji Wód Polskich, firmy te zmuszone zostaną wstrzymać inwestycje, niezbędne remonty infrastruktury wodociągowo – kanalizacyjnej, co na przestrzeni czasu może doprowadzić do istotnych perturbacji w zachowaniu ciągłości dostaw wody i ciągłości odbioru ścieków.” – powiedział Pan Krzysztof Dąbrowski, Prezes Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie - „Dodać w tym miejscu należy, iż branża wodociągowo – kanalizacyjna nie jest objęta żadnym system osłon, a co za tym idzie podatna jest na wszelkie rynkowe i niezależne od niej zmiany cen nabywanych materiałów i usług. Dla przykładu energia elektryczna, którą jeszcze niedawno nabywaliśmy za cenę 300 zł za MWh podrożała do poziomu 2.500, a nawet na ostatnich przetargach już 3.000 zł za MWh. Jest to zatem ośmio – dziesięciokrotny wzrost kosztów energii elektrycznej, co w skali przedsiębiorstwa podnosi koszty o kilkadziesiąt procent. Tak dalej nie da się funkcjonować. Taryfy po prostu muszą być zmienione”.
„Liczymy na to, że po dzisiejszej debacie uda się przekonać osoby zarządzające naszym sektorem do tego, aby ponownie zweryfikować to stanowisko i ponownie rozpocząć proces taryfikacji cen za wodę i ścieki w myśl słynnego już u nas w branży artykułu 24j Ustawy, który na takie działania w pełni pozwala. Dodam również, iż przedstawione w poniedziałek stanowisko Ministerstwa i Wód Polskich spowoduje również to, iż dojdzie do konfliktu pomiędzy przedsiębiorstwami wodociągowymi a Prezydentami, Burmistrzami, czy Wójtami miast i gmin, którzy w większości przypadków posiadają 100% udziałów w tychże firmach. Proszę sobie wyobrazić taką o to sytuację, że prezes spółki idzie do swojego burmistrza i żąda kilku milionów złotych rekompensaty, czy nawet większej kwoty za to, że nie bilansuje mu się przedsiębiorstwo. Myślę, że to nie jest najlepsze rozwiązanie dla naszej branży. ” – dodał K.Dąbrowski.
W sprawie ostatnich wydarzeń wypowiedzieli się także branżowi eksperci prezesi firm, dyrektorzy, finansiści i prawnicy.
Dr Jędrzej Bujny, Radca Prawny – „Z racji wykonywanego zawodu, a także w kontekście wczorajszej konferencji Pana Ministra i Wiceprezesa Wód Polskich, chciałbym zaapelować o przestrzeganie Ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków, a przypomnieć zarazem, iż wspomniane przez Pana Prezesa Dąbrowskiego przepisy ciągle obowiązują i dają możliwość, w przypadku udokumentowanej zmiany warunków ekonomicznych, składania wniosków o skrócenie okresu obowiązywania taryfy i jej podwyższenie. Omówione na dzisiejszej debacie warunki makroekonomiczne, a w szczególności zmiana ceny energii elektrycznej stanowi dobry i wyczerpujący przykład zmiany warunków ekonomicznych.
„Dlatego też nie rozumiem z czego wzięła się wczorajsza wypowiedź Pana Ministra. Wydaje mi się, że przepisy prawa w tym zakresie ciągle obowiązują i uprawniają przedsiębiorstwa do składania wniosków o skorygowanie taryf, co z punktu widzenia branży, jak i z punktu widzenia poszanowania prawa jest niezmiernie istotne.” – powiedział J.Bujny
Damian Simiński, Wodociągowiec.pl – „Jako finansista, pozwolicie Państwo, że skupię się na sprawach finansowych. Zacznijmy od tego, że regulator przyjmuje możliwość podniesienia ceny za wodę i ścieki w granicach 12-14 % w całym, trzyletnim okresem taryfowym, rozkładając przy tym wzrosty proporcjonalnie, czyli po 4 - 4,5 % rocznie. Niestety na dzień dzisiejszy absolutnie nie idzie to w parze z lawinowo rosnącą, niezależną od przedsiębiorstw, sferą kosztów. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy ceny materiałów eksploatacyjnych, czyli tych, które firmy zużywają wyłącznie do prowadzenia bieżącej działalności wzrosły, w zależności od grupy asortymentowej, od 40 do 300%. Możemy zatem przyjąć, iż materiały eksploatacyjne, które są dla branżowych przedsiębiorstw istotnym składnikiem kosztowym wzrosły średnio o 125 – 150 %. Koszty energii elektrycznej wzrastają w jeszcze wyższym wymiarze. Dla przykładu MWiK w Kołobrzegu w 2022 r. z tytułu dostaw energii poniesie koszt w wysokości niespełna 2,8 miliona złotych. Koszty przewidziane na 2023, zgodnie z wynikami właśnie rozstrzygniętego przetargu, rosną do kwoty ponad 19,6 miliona złotych przy niespełna 48 milionach złotych rocznych przychodów. Od 1 stycznia przyszłego roku dla tej spółki koszt energii stanowił będzie 41 % ogółu przychodów, podczas gdy dotąd było to niespełna 6 %. Podobnie sytuacja przedstawia się w innych firmach na terenie całego Kraju. Na przykład PWiK w Szczecinku, koszty wzrosną odpowiednio z 1,5 miliona złotych w 2022 r. do 10,5 miliona złotych w roku 2023, w GPK w Grodzisku Wielkopolskim koszty energii wzrosną z 1,2 miliona złotych w 2022 r. do poziomu 8,6 miliona zł w 2023 r., czy też w małych przedsiębiorstwach, jak Wodociągi Miejskie w Braniewie, gdzie koszty energii elektrycznej, po rozstrzygnięciu przetargu, rosną z nieco ponad 500 tysięcy złotych rocznie w 2021 r. do ponad 5,3 miliona złotych w 2023 r. Takich przykładów mogę podawać nie dziesiątki, ale setki na terenie Kraju. Teraz przetargi rozstrzygane są na poziomie 2.900, a nawet 3.000 zł za MWh. W firmie, która ja reprezentuję, a na szczęście przetarg zrobiliśmy w ubiegłym roku i wzrost ceny, choć dla nas bardzo wysoki, to jednak w porównaniu z obecnymi pułapami cenowymi wydaje się wręcz bardzo niski, zastosowanie obecnej ceny za energię elektryczną doprowadziłoby do natychmiastowej utraty płynności finansowej. Przeliczyłem, iż zamiast wzrostu 2 milionów zł rok do roku, jaki my musimy pokrywać, koszt energii elektrycznej wzrósłby o blisko 20 milionów złotych, przy niespełna 36 milionach złotych sprzedaży. To pochłonęłoby 56 % przychodów, podczas gdy jeszcze w ubiegłym roku było to niewiele ponad 10 %. Lawinowo, wskutek podejmowanych decyzji w Warszawie rosną nam koszty kredytów. Ten wzrost generuje nam w tym roku na każde 10 milionów zł zaciągniętego kredytu dodatkowe 500-600 tys złotych odsetek więcej, niżeli było to w latach ubiegłych. Nie wspominając o regulacjach wynagrodzeń pracowników, na które, pomimo galopującej inflacji i spadku siły nabywczej pieniądza, w większości przedsiębiorstw po prostu już brakuje pieniędzy. Jako finansista nie widzę pola do pokrycia tak drastycznych wzrostów cen w obecnie akceptowanych przez Regulatora taryfach. Branża znajduje się obecnie w sytuacji dramatycznej i dzisiaj już nie prosi, ale błaga o pomoc i zrozumienie. Branża albo musi uzyskać ochronę Państwa przed wzrostem cen energii, albo uzyskać akceptację regulatora w zakresie urealnienia cen opłat za wodę i ścieki, inaczej czekają nas naprawdę niezbyt trudne do przewidzenia, a bardzo odczuwalne dla społeczeństwa skutki tej polityki. Branża na dzisiaj ewidentnie stała się zakładnikiem w jakiejś grze politycznej i przyporządkowana do miejsca, w którym absolutnie nie powinna się znaleźć, w którym nie chciała i nie chce być”.
„Firmy wodociągowe, to wysoko wykwalifikowana kadra pracownicza, na której działalność ich jest oparta. Kiedy my wszyscy śpimy, to nasi pracownicy niezmiennie stoją na służbie utrzymania ciągłości dostaw wody i odbioru ścieków, wykonując swoją trudną pracę na stacjach uzdatniania wody, na oczyszczalniach, w ekipach eksploatacyjno-remontowych, które jeżdżą od punktu do punktu, od stacji do stacji, od obiektu do obiektu, od przepompowni do przepompowni i zapewniają najwyższą jakość świadczonych usług. Dla naszego odbiorcy sprawa jest jasna – odkręca kran i chce, aby tam leciała woda o odpowiednim ciśnieniu i odpowiedniej jakości. Takie są oczekiwania i branża wodociągowo – kanalizacyjna tym oczekiwaniom chce sprostać, ale bez urealnienia przychodów, firmy nie będą w stanie pokrywać kosztów bieżącej działalności. Ta wykwalifikowana kadra pracownicza ma też swoje, zaznaczyć należy absolutnie akceptowalne i niezbyt wygórowane, ale jednak, oczekiwania, których przedsiębiorstwa nie są w stanie wypełnić. Wobec tego pracownicy już protestują, protestują na śląsku, na zachodnim pomorzu, protestują w innych częściach kraju, tylko tak naprawdę jest protest, z którym oni nie za bardzo wiedzą do kogo mają się zwrócić. Oni rozumieją sytuację swoich przedsiębiorstw, rozmawiają z zarządami, z dyrekcją, apelują do regionalnych zarządów gospodarki wodnej, ale nic z tego nie wychodzi i ich wynagrodzenia z miesiąca na miesiąc realnie są coraz niższe, przy rosnących przeciwproporcjonalnie do wynagrodzeń kosztów życia. Utrzymanie takiej sytuacji spowoduje lada moment lawinowy odpływ siły roboczej, która na rynku jest ani w krótkim, ani w długim okresie niezastępowalna. Pracownika należy w tej branży długo kwalifikować i firmy tej kwalifikacji, doskonalenia zawodowego dokonują latami, jednak lojalność wodociągowców do swoich firm znajdzie swój kres i kres ten jest bliski. Każdy musi bowiem z czegoś żyć, utrzymać rodzinę. Obawiam się, że na przestrzeni najbliższych miesięcy może nastąpić istotny ubytek wykwalifikowanej załogi, która po prostu odejdzie z pracy, gdyż każda firma z naszego otoczenia jest już dziś w stanie dać im dużo lepsze warunki płacowe.” – konkluduje Damian Simiński.
Stanowisko podczas debaty zaprezentował przedstawiciel Związku Miast Polskich, mecenas Łukasz Ciszewski – „Ja mam zaszczyt wystąpić tutaj przed Państwem niejako w podwójnej roli. Raz jako reprezentant branży wodociągowo – kanalizacyjnej, z która jestem od lat związany, dwa jako przedstawiciel Związku Miast Polskich, aby zaprezentować stanowisko Związku w przedmiocie procesu taryfikacji dla cen wody i ścieków. Może najpierw się wypowiem jako prawnik. Pozostaję w nieustającym zdumieniu po wczorajszej konferencji, biorąc pod uwagę oświadczenie przedstawiciela rządu, że podjęta została decyzja polityczna, że powołany z mocy prawa regulator nie będzie akceptował przez najbliższy rok podwyżek cen wody i ścieków nawet wówczas, kiedy będą istniały stosowne przesłanki. Oczywiście tam były złagodzenia, że te wnioski będą restrykcyjnie sprawdzane, ale w rzeczywistości padła wyraźna deklaracja, że taka jest wola, aby podwyżki wyniosły 0 złotych”
„Jako natomiast przedstawiciel Związku Miast Polskich, zgodzić się należy z tym, co padło w komentowanej przez nas wypowiedzi, że zbiorowe zaopatrzenie w wodę i zbiorowe odprowadzenie ścieków należy do zadań własnych Gminy. To jest prawda. Notabene zadaniem własnym gminy jest też dostarczanie energii elektrycznej i gazu. Powstaje zatem pytanie, czy idąc za tą logiką samorząd za chwilę nie będzie musiał energii elektrycznej i gazu dotować? Ale wracając do wody i ścieków, najważniejsze w tej debacie jest to, że zadanie własne gminy w postaci obowiązku zapewnienia ciągłości dostaw wody i ciągłości odbioru ścieków nie oznacza, iż ma być ono realizowane na koszt samorządu. Proszę zwrócić w tym przypadku na to uwagę, że w Ustawie wyraźnie mamy napisane, że to odbiorcy usług, za pośrednictwem taryf właśnie, mają pokryć wszystkie koszty, które przedsiębiorstwa na tę rzecz ponoszą. Nie możemy zatem abstrahować od istnienia tej Ustawy, bo to ona właśnie stanowi instrument prawny, na podstawie którego kalkulacje taryfowe są sporządzane.” – dodaje Ł.Ciszewski.
Na co zatem 13 miliardów złotych z Budżetu Państwa?
„Jeżeli chodzi o te 13 miliardów złotych, o których mówił Pan Minister, pragnę zauważyć, iż to nie jest dodatkowe źródło pieniędzy dla samorządu. To jest zwrot tego, co samorządy straciły wskutek zmian podatkowych, które zostały wprowadzone w dużej mierze kosztem przychodów jednostek samorządu terytorialnego. Po drugie pamietajmy o tym, że te pieniądze po pierwsze nie wszystkie trafią do gmin. Około 2 miliardów złotych trafi do samorządów powiatowych i wojewódzkich, poza tym część tych pieniędzy jest także przeznaczona na poprawienie efektywności energetycznej i to są akurat pieniądze znaczone, których gminy nie mogą wydac na inne cele, takie jak chociażby wspieranie firm wodociagowo – kanalizacyjnych. A potem jak pozostałą kwotę podzielimy przez dwa i pół tysiąca polskich gmin, to wychodzi nam zaledwie kilka milionów złotych, niespełna 4-5 milionów złotych na każdą gminę. Jakbym teraz zapytał Państwa uczestniczących w debacie, ile Państwa przedsiębiorstwa tracą wskutek podwyżki cen energii elektrycznej, to by się okazało, że nawet gdyby gminy wszystkie te piniądze przekazały firmom wodociagowym, to i tak by tych środków nie wystarczyło. Ale tak się nie stanie, te pieniądze nie zostaną na ten cel przekazane. Dlaczego? Chciażby dlatego, że samorządy mają wsłasne zadania do sfinansowania, własne rachunki za energię elektryczną, więc stwierdzenie, że te 13 miliardów ma pójść na wsparcie branży wodociagowo – kanalizacyjnej i ma to uratować sytuację polskich wodociagowców jest nieprawdziwe. Wspomnijmy także o często poruszanym przez stronę rządową tzw. interesie społecznym. Jaki zatem jest w branży wodociagowo – kanlizacyjnej interes społeczny? Przede wszystkim my, jako branża jesteśmy odpowiedzialni za zachowanie ciagłości dostaw wody i odbioru ścieków. Odpowiadamy w coraz większym zakresie za oczyszczalnie ścieków. Mieliśmy dopiero co wielką katastrofę Odry. Przy tej okazji Wody Polskie pokazały wyniki swoich kontroli, z który wynika, iż w Polsce jest mniej więcej pięć, może sześć tysięcy miejsc nielegalnych zrzutów ścieków do rzek. I teraz zastanówmy się, gdzie te ścieki teraz będą zrzucane? Z tych wszystkich przedsiębiorstw nielegalnie zrzucających ścieki większość trafi za moment na komunalne oczyszczalnie ścieków, czyli do nas wodociągowców, które wbrew literalnemu określeniu komunalne, również oczyszczają ścieki przemysłowe. To wymusi kolejne inwestycje na tych oczyszczalniach, a właśnie okazuje się, iż przedsiębiorstwa nie będą na ten cel miały zagwarantowanych środków finansowych. Brak środków finansowych to także brak rozbudowy sieci wodociagowych i kanalizacyjnych w terenach zurbanizowanych. To z kolei spowoduje, iż przedsiębiorstwa nie będą wydawały warunków na przyłączenie się nowobudowanych domów, hal, obiektów do sieci wodociagowej i zagrozi utrzymaniu ciągłości robót w sferze budownictwa. Naprawdę branża wodociagowo – kanalizacyjna stanowi swego rodzaju połączenie pomiędzy różnycmi sferami i to jest interes społeczny właśnie, aby tę branże rozwijać.” – komentuje Łukasz Ciszewski
Paweł Hryciów, MWiK Kołobrzeg – „Chciałbym zaznaczyć, iż te 16 milionów złotych, które musimy rokrocznie, od przyszłego roku dodatkowo płacić za energię elektryczną (dotychczas była to kwota 2,8 miliona złotych – przy.red.), o której to sytuacji mówił Pan Damian Simiński, musimy przełożyć poprzez wniosek taryfowy do ceny wody i ścieków. To stanowi ponad 40 % naszych przychodów, zatem nie ma żadnej możliwości aby ze środków Spółki wygenerować takie środki finansowe.”
„Jednak chciałbym zwrócić uwagę na pewien dodatkowy mankament w procedurze przyjętej przez Wody Polskie w zakresie dopłat z Gmin. Otóż, zgodnie z art. 24 Ustawy gmina podejmuje decyzję o dopłacie, ale najpierw musi być zatwierdzona taryfa. Wody Polskie uznają, że winno być dokładnie odwrotnie. My, zgodnie z literą prawa składaliśmy wnioski do Wód Polskich i nie otrzymaliśmy akceptacji, pomimo tego, iż przed zatwierdzeniem taryfy gminy nie mogą podjąć decyzji czy dopłaty będą, czy też nie. Pozwolę sobie poruszyć także kwestię infrastruktury krytycznej. My rokrocznie wydajemy blisko 10 milionów złotych na modernizacje i remonty. Brak zatwierdzonych taryf powoduje, iż nie mamy innego wyjścia, jak zawiesić te czynności, a w konsekwencji musimy Państwa publicznie poinformować, iż w takim stanie infrastruktura krytyczna koniec końców przestanie funkcjonować. Poza wymienionymi dzisiaj dosyć szczegółowo kosztami, zauważę, że rosną również inne koszty. W naszym przypadku języczkiem uwagi są paliwa, które zdrożały o 67 %, gaz 117 %. A teraz dotacje - nie ponosząc kosztów eksploatacyjnych na infrastrukturę wybudowaną z udziałem dotacji, Spółki narażają się na konsekwencje zwrotu dotacji, co, korzystając z obecności Pani Dyrektor z Ministerstwa, pragnę przekazać, jako punkt do zastanowienia się, jak uchronić w takiej sytuacji przedsiębiorstwa przed kolejnymi konsekwencjami braku zatwierdzania taryf.” – dodał P.Hyciów.
Stanisław Krusz, Katowickie Wodociągi – "na terenie województwa śląskiego mieszka 4,5 miliona ludzi, a Katowickie Wodociągi są największymi wodociągami w naszym regionie. Spółka nie posiada własnych źródeł ujęcia wody i w 100% kupuje wodę od Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągowego, które jest instytucją Marszałka Województwa Śląskiego i sprzedaje hurtowo na terenie województwa śląskiego ok 120 milionów m3 wody. Spółka ta zaopatruje ok 60 firm na terenie województwa śląskiego. Za tą wodę musimy zapłacić. Do połowy ubiegłego roku, reprezentowana przeze mnie spółka płaciła za to 2,28 zł, później nastąpił wzrost do 2,51 zł, a teraz od 1 stycznia będziemy płacili 3,32 zł. Oznacza to, iż za zakupiona dla naszych odbiorców wodę Katowickie Wodociągi zapłacą 32 % więcej niżeli dotychczas".
„Zwracam w tym miejscu uwagę na swego rodzaju paradoks. My podlegamy, jako firma wodociągowo – kanalizacyjna wszelkim regulacjom, podczas gdy Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągowe nie podlega w zasadzie żadnym regulacjom. Nie ma tutaj Wód Polskich, które sprawowałyby bezpośrednią kontrolę nad wzrostem tychże cen.” – dodaje S.Krusz.
Co na to gospodarze debaty, polscy politycy?
Debatę zakończyła konferencja prasowa, na której przedstawiciel branży oraz gospodarz debaty przedstawili mediom swoje stanowiska.
„Przepisy dają taką możliwość (aby przedsiębiorstwa wodociągowo – kanalizacyjne mogły składać wnioski o skrócenie okresu obowiązywania taryf za zbiorowe zaopatrzenie w wodę i zbiorowe odprowadzanie ścieków – dod.red.), jednak problem polega na tym, iż rząd uparł się, że te 13 miliardów, które przekazuje samorządom rzekomo jako rekompensatę związana z kryzysem, można wydać na wszystko. Gdyby przedsiębiorstwa wodno – kanalizacyjne chciały zrekompensować tylko i wyłącznie wzrosty kosztów energii, to szanowni Państwo tych 13 miliardów, które mają łatać wszystkie dziury samorządowe wskazywane przez rząd na to by nie wystarczyło.” – ocenił Pan Poseł Marek Sawicki (PSL Koalicja Polska).
Oprac. Redaktor Wodociagowiec.pl
Foto: Krzysztof Niedziela