Jak kiedyś pozbywano się śniegu z łódzkich ulic? Zrzucano go do kanałów. Tam rozpuszczał się w gorących fabrycznych ściekach.
Za sprzątnie ulic i chodników ze śniegu i lodu odpowiedzialni byli gospodarze domów. Przy intensywnych opadach dodatkowo do odśnieżania ulic zatrudniano bezrobotnych. Nadmiaru śniegu nie wywożono konnymi zaprzęgami poza granice Łodzi, pryzmowano go na placach i zrzucano do łódzkich rzeczek: Jasienia, Łódki, Karolewki czy Dąbrówki. Zimą rzeki te nie zamarzały, gdyż płynęły w nich gorące fabryczne ścieki.
Projektanci miejskich kanałów również postanowili „zatrudnić do pracy” odprowadzane z łódzkich fabryk ścieki. Produkcja włókiennicza wymagała ogromnych ilości wody, w tym wody podgrzanej do wysokiej temperatury. Gorąca woda była niezbędna choćby do farbowania materiałów. W okolicach dużych kompleksów fabryk włókienniczych zaprojektowano więc na kanałach tak zwane śniegowce. Do dziś w archiwum ZWIK Łódź zachowały się ich plany.
Śniegowce to ogromne wpusty do kanałów, na tyle duże, żeby zmieścił się w nich zebrany z ulic i chodników śnieg oraz bryły lodu. Łatwo można odnaleźć śniegowce na łódzkich ulicach – mają charakterystyczne prostokątne pokrywy (widoczne na zdjęciach). Wystarczyło je podnieść i zepchnąć do zrzutni (zsypu) śnieg, który szybko topił się w płynących pod ziemią ciepłych ściekach. Najwięcej śniegowców powstało w tych rejonach Łodzi, w których były duże włókiennicze fabryki, choćby na ulicy 6 sierpnia, na Księżym Młynie czy na ulicy Północnej- opisuje ZWIK w Łodzi.
Śniegowce lokalizowano również blisko rzek. Wraz z upadkiem łódzkiego przemysłu zaprzestano zrzucania śniegu do kanałów, gdyż obecnie za mało ścieków płynie w kolektorach żeby skutecznie topić śnieg. Ich temperatura jest też niższa. W wyniku zmian klimatu mamy też do czynienia z zimami bez większych opadów śniegu.
Redaktor Wodociągowiec
Źródło: ZWIK w Łodzi