Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Zielonej Górze potwierdził przedostanie się wód pogaśnicznych po pożarze hali z odpadami niebezpiecznymi w Przylepie do rzeki Gęśnik.
WIOŚ w Zielonej Górze potwierdził przedostanie się chemikaliów do wody.
„Po poparze hali z odpadami niebezpiecznymi w Przylepie inspektorzy WIOŚ w Zielonej Górze potwierdzili przedostanie się wód pogaśniczych do rzeki Gęśnik”- czytamy w oficjalnym komunikacie WIOŚ.
Jak podaje Polskie Radio 24., pobrano trzy próbki wody do badań - za pierwszą tamą ustawioną przez Straż Pożarną, gdzie uzyskano bardzo niskie pH wody, za drugą tamą, gdzie okazało się, że pH jest w normie i niewidoczne są charakterystyczne ślady zanieczyszczenia, które były widoczne wcześniej oraz za rozlewiskiem, i w Czerwieńsku, gdzie pH okazało się w normie, a woda klarowna i bez zapachu.
Jedna z największych katastrof tego typu miała miejsce w Szwajcarii (Bazylei) - tzw. katastrofa SANTOZ- przypomina na swoim profilu w FB dr inż. Łukasz Weber, specjalista ds. inżynierii środowiska. „Był to pożar w zakładach chemicznych. W wyniku gaszenia pożaru do wód Renu przedostały się ogromne ilości związków fosforu i rtęci (ok 30 ton pestycydów) które skaziły rzekę na całej długości. Rzeka przybrała wtedy kolor BRUNATNY”- opisuje to zdarzenie Ł. Weber.
Jego zdaniem sytuacje w Polsce mogą skomplikować intensywne opady deszczu.
„Niestety płonące odpady przemysłowe to nie tylko zanieczyszczenie powietrza. Do gaszenia wykorzystano tysiące m3 wody, która ostatecznie do gruntu oraz do wód powierzchniowych”- ostrzega Naukowiec.
Źródło: PolskieRadio.24.pl/TVN24.pl